Znajdujesz się™ na archiwalnej stronie Instytutu Grotowskiego działają…cej do 21 marca 2016. Aktualna strona dostę™pna jest pod adresem: www.grotowski-institute.art.pl.
Instytut im. Jerzego Grotowskiego
  • Polish
  • English
Rynek-RatuszBrzezinkaNa Grobli
                                                              
strona główna
Eurypides: Medea

30 września (piątek), 19:00   PREMIERA SPEKTAKLU
1/2 października (sobota/niedziela), 19:00
Sala Teatru Laboratorium, Rynek-Ratusz 27


ADAPTACJA TEKSTU I REŻYSERIA: Tomasz Man
WYKONANIE: Jolanta Góralczyk
SCENOGRAFIA: Eva Farkaśova
MUZYKA: Karbido

BILETY: 20 zł (studenckie 15 zł)
REZERWACJA I SPRZEDAŻ BILETÓW:
sekretariat@grotowski-institute.art.pl; tel. 71 344 53 20


 
Zamiast zakończenia

Pamiętam, że gdy pierwszy raz przeczytałem Medeę,  byłem totalnie rozwibrowany jak mikser. Eurypides szarpał moimi nerwami jak strunami. Miałem wrażenie, że napisał Medeę w jedną noc i ja też nie mogłem się oderwać, przeczytałem w ciągu godziny. Nie chciałem robić sobie herbaty, ani skoczyć po paluszki. Eurypides wciągnął mnie jak bagno. Tak opisał emocje Medei, że miałem wrażenie, jakby był jakimś genialnym chirurgiem i zarazem psychoanalitykiem. Wszedł pod skórę Medei i opisał jej wewnętrzne piekło, jej nerwy, zmienne nastroje, histerię, nieracjonalną troskę o dzieci. Zrozumiał ją, jakby on sam nią był, jakby był kobietomordercą... Nie czułem u Eurypidesa żadnej sztuczności. Ta matematyczna struktura starożytnej sztuki służyła precyzyjnemu wyrażeniu uczuć. Nie dystansowała mnie, a wręcz odwrotnie, wciągała jak mecz. Byłem za Medeą, chociaż dokonała przerażająco głupiego morderstwa na własnych dzieciach. Bo co to za głupota, żeby zabić własne dzieci, bo mąż ją zdradził? A jednak słodka jest zemsta… I tego właśnie nie wstydził się opisać Eurypides. Bronił uczuć Medei. Medea zrobiła to, co czuła. Prawdziwa kobieta. Wydobył wielkość słabości, efektu, chwili, która daje poczucie ukojenia tylko na moment, ale daje. Medea buntowniczka, agresorka, przestępczyni, dokonuje kryminalnego czynu, bo nikt się za nią nie wstawił. Na tym polega rewolucja. Medea występuje przeciwko prawu, które dopuszcza wyrzucenie z domu żony i dzieci. Prawdziwa bojowniczka o prawa kobiet. Teraz byłaby gwiazdą feministek siedzącą za kratkami. Podobało mi się, że Medea to żadna „mysz pod miotłą”. Nie dała się sprowadzić do roli cierpiętnicy. Wyrastało z tego do cna niechrześcijańskie przesłanie. Apoteoza zemsty! Bez przebaczenia („Unforgiven” Metallica). Potem zacząłem odkrywać w tekście rytm. Miarowy jak rockowy puls i chłodny – industrialny bit. Usłyszałem Bjork, Kasię Nosowską, Laurie Anderson… Pomyślałem, że trzeba szukać takiej „kobiecej” muzyki. Innej. I najtrudniejsze: usłyszeć muzykę, która jest w głowie Medei. Złapać to napięcie, odczytać nastrój, wewnętrzny puls każdej sceny. Nowoczesna opera na jedną aktorkę – tak dla siebie nazwałem spektakl. Dlaczego opera? Bo chciałem połączyć libretto z muzyką, śpiewem, melodeklamacją i grą aktorską. Aktorka, która wciela się w 6 ról. Każda z postaci ma swój głos, ruch, emocje, no i swoje racje. Medea musi odegrać rytuał zemsty na scenie. A konkretnie: nowoczesne, nosowe brzmienie, transowy klimat i dynamiczny rytm. Scenografia miała być prosta, nie zaśmiecona. Chłodna jak szkło. Ekran – rodzaj tła psychicznego, na którym wyświetlane są przestrzenie – nastroje Medei za pomocą kształtów, kolorów i konkretnych znaków- symboli. Czarna podłoga, którą Medea rozkłada na występ i zwija, kiedy skończy przedstawienie. Światło wyświetla części ciała: oczy, usta, ręce. Tak jakby budować Medeę ze skrawków. Składać ją jak puzzle. Rekonstruować cały dramat – ponownie go przeżywając, odgrywając. Niekończący się spektakl Medei. Ona nie przeżyje katharsis. Medea będzie grała w nieskończoność rytuał zemsty – za Szekspirem – bo „zamordowała sen.”

Tomasz Man