Bachantki według Eurypidesa |
Kino Mistrzów: Theodoros Terzopoulos 10 października {środa} 18:00 Sala Kinowa Wstęp wolny 1,10’, 1986, starożytny stadion w Delfach Tłumaczenie: Leonidas Zenakos, reżyseria: Theodoros Terzopoulos, scenografia i kostiumy: Giorgos Patsas, muzyka: Nikos Philippidis, aktorzy: Akis Sakellariou (Dionizos), Sofia Michopoulou (Terezjasz, Agaue), Giorgos Symeonidis (Posłańcy A i B), Dimitris Siakaras (Penteusz), Theodoros Polyzonis (Kadmus), Eurykleia Sofroniadou (Chór) Przedstawienie w języku greckim z angielskimi napisami Bachantki, w których fakty historyczne mieszają się z mitologią, opowiadają burzliwą historię przybycia boga Dionizosa do Grecji. Dionizos, który był stosunkowo nowym bogiem w olimpijskim panteonie, nie został od razu zaakceptowany. Do wczesnych dionizyjskich rytuałów, wywodzących się z Tracji czy Azji, należały żywiołowa muzyka i taniec, pijackie orgie i krwawe ofiary. Penteusz, król Teb, był przeciwny kultowi Dionizosa. Przeciwstawił się bogu, za co spotkała go krwawa śmierć z rąk własnej matki i rozszalałych menad. Dionizos, przedstawiciel świata instynktów, ściera się z Penteuszem, reprezentującym logikę, świat oparty na tradycyjnej moralności i porządku. Inwazja żywiołu dionizyjskiego prowadzi do załamania tego formalnego porządku, podważając ugruntowany, metodyczny rozum. Dionizos, korzystając ze swej boskiej mocy, atakuje króla Penteusza i jego ziemską władzę. Między instynktem a logiką dochodzi do bolesnego, rozstrzygającego konfliktu. Bachantki Eurypidesa to pierwszy spektakl Teatru Attis. Opowiada o śmierci i ekstazie, skupiając się na wieku dojrzewania jako okresie objawienia. Zarówno Dionizos, jak i Penteusz przedstawieni są jako wrażliwi nastolatkowie, młode zwierzęta, które stają ze sobą do walki – z tragicznymi konsekwencjami. Aktorzy są w ciągłym ruchu, jakby byli opętani przez demony. Obserwujemy wpływ, jaki wywiera Dionizos na uczuciach swoich wyznawców i tych, którzy się go zaparli. Jesteśmy świadkami bólu Agaue, która trzyma w ręce głowę swego syna, początkowo sądząc, że jest lwem, ale powoli dociera do niej bolesna prawda. Oto kwintesencja Dionizosa: tragiczna i zarazem ekstatyczna twarz – to bóg, który bywa „najbardziej gwałtowny a jednocześnie najłagodniejszy dla ludzi”. |